6 lut 2017, o 17:43
Taka refleksja mnie naszła.
Jak wiele mogą znaczyć pojedyncze, malutkie punkciki z PAT.
Kibice Patriots i Broncos widzieli rok temu finał AFC i nietrafiony kop Gostkowskiego zmusił Patsów do grania w ostatnich chwilach meczu konwersji za dwa punkty, przy stanie 18-20. Gdyby kop, wszedł, tak jak poprzednie ~450, mówilibyśmy o dogrywce.
Zeszłej nocy podobna sytuacja, chociaż w momencie pudłowania mało kto się przejmował. W końcu przewaga Falcons wydawała się pewna, co za różnica czy 28-10 czy 28-9, w późnej trzeciej kwarcie? A jednak zrobiło to różnicę i wymusiło na Patriots granie 2 pt conversion w obu przypadkach, a jak wiemy są to akcje około 50 procentowe. Gdyby nie kreatywność i szczypta szczęścia, nawet po takim comebacku zabrakłoby odrobiny na dogrywkę.
Także w takich nietypowych spotkaniach naprawdę małe rzeczy mogą przesądzić o być albo nie być... i dlatego też mamy takie emocje.
Bardziej osobiście chcę powiedzieć, że przy stanie 21-3 uspokajałem ojca, że jeszcze są szanse, ale przy 28-3 zamilkłem. Zabrakło racjonalnych argumentów, została wiara siłę mentalną tej organizacji i zdolność adaptacji. Dopiero ZUPEŁNIE inna dyspozycja w czwartej kwarcie przywróciła wiarę, że ten deficyt można zmniejszyć. Tom Brady jak najbardziej słusznie wygrał MVP, udało mu się entuzjazmem i porządnie wykonanym drive'em na 28-9 podnieść morale i skoncentrować drużynę.
Co do Falcons, nie doceniałem ich należycie przed meczem i podziwiam, jak pewnie przemienili dwa turnovery w komplet punktów. Druga kwarta pokazała, że weszli w mecz z dobrym nastawieniem. Nie wiem, jak wyglądają ich kontrakty, ale rozsądek podpowiada, że w przyszłym roku będą się liczyli przynajmniej w walce o playoffy. Patrioci zagrają z tą coraz ciekawszą dywizją komplet spotkań, dlatego bardzo jestem ciekaw, jak te ekipy sobie poradzą i czy Bucs ustabilizują formę.