UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.4' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim - Artykuły: Odrzutowce nie chcą wylądować
Nazwa użytkownika
Hasło

Zapamiętać?
Zapomniane Hasło?
Szukaj:


UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.4' for table 'nfl24_articles'
  Odrzutowce nie chcą wylądować
Fani NFL na całym świecie przeżyli swoiste deja vu. Podobnie jak tydzień temu byliśmy świadkami 3 niespotykanie jednostronnych spotkań, których oglądanie poza fanami zwycięskich drużyn chyba nikomu nie przyniosło większej satysfakcji.

Pierwsze 3 spotkania były emocjonujące przez co najwyżej jedną kwartę, a 2 z nich zakończyły się różnicą aż 31 punktów !

Mecz 4 (tym razem nie poszedłem spać wcześniej) znowu okazał się najbardziej emocjonującym, chociaż trudno go porównywać z radosnym futbolem prezentowanym przez Packers i Cardinals, ale nie może być inaczej w sytuacji, w której NY Jets nazwani już "Bad Boys NFL" wprowadzili nową jakość do NFL: wygrywania spotkań w niekoniecznie efektownym stylu.

New Orleans Saints - Arizona Cardinals 45-14

Gdy w pierwszej akcji Cardinals, Tim Hightower zdobył TD, chyba wszyscy przed oczami mieli akcję Raya Rice z pojedynku Ravens z Patriots. Ci, którzy zaczęli zastanawiać się czy ten mecz może się potoczyć podobnie jak pojedynek na Foxboro, za długo sie nie pozastanawiali - Saints szybko odzyskali kontrolę nad grą i w efekcie doszło do pogromu Cardinals.

Fantastyczny mecz rozegrał Reggie Bush, który powoli wkraczał do ligi "niespełnionych talentów", jednak w najbardziej odpowiednim dla niego jak i dla Saints momencie udowodnił, że dobrze czuję się w blasku kamer gdy gra jest o najwyższą stawkę.

Bush w 5 próbach przebiegł 84 jardy ( w tym 46 jardowy TD) i zanotował 84 jardowy punt return na TD.

Drew Brees robił co chciał z defensywą Cardinals, która pozbawiona dwóch podstawowych cornerbacków (R-Cromartie i Rolle) nie miała kim pokryć receiverów Saints.

W tzw. międzyczasie Kurt Warner, który próbował ratować akcję po stracie piłki został stratowany przez rozpędzonego DE Saints Bobbyego McCraya i spędził końcówkę pierwszej połowy w szatni. Co ciekawe gdy za centrem Cards pojawił się Matt Leinart, był to dla ekipy z Arizony jeden z najbardziej udanych ofensywnie okresów tego spotkania.

Warner, dla którego mógł to być ostatni mecz w karierze, wrócił do gry, ale nie był w stanie poprowadzić Cardinals do wygranej i nie ma w tej chwili znaczenia czy przeszkadzał mu uraz czy defensywa Saints, która wreszcie się obudziła po słabym finiszu w sezonie regularnym czy też jedno i drugie.

Drew Brees po meczu stwierdził, że powrócili Saints, którzy przez większość sezonu byli niepokonani i patrząc na styl w jakim odprawili z kwitkiem Cardinals, nie sposób się z nim nie zgodzić.

Indianapolis Colts - Baltimore Ravens 20-3

Wyrównana walka trwała dokładnie tyle ile czasu Peyton Manning potrzebował do rozpracowania defensywy Ravens czyli około jednej kwarty.

Ravens nie mogli wygrać tego spotkania - biorąc pod uwagę, że nie mają quarterbacka albo pomysłu jak go wykorzystać i tak powinni się cieszyć, że przeszli pierwszą rundę.

Samą defensywą można pokonać Patriots (niestety), ale nie Peytona Manninga.

Gdy Ravens mieli 3down i więcej niż 4jardy do pokonania czytaj musieli grać górą - Manning już mógł spokojnie zakładać kask.

Ravens nie mogli wygrać niwecząc w tak beznadziejny sposób swoje udane zagrania w defensywie. Ed Reed, który dokonał niesamowitego wyczynu - przechwycił w krótkim odstępie czasu dwa podania Manninga i oba nic nie dały Ravens (pierwszą piłkę wybił mu z rąk po niesamowitym pościgu Pierre Garcon, druga została zabrana Ravens w związku z przewienieniem) popełnionym przez jednego z jego partnerów) był tak załamany po meczu, że zacżął poważnie przebąkiwać o zakończeniu swojej wspaniałej kariery.

O Manningu nie będę pisał zbyt wiele, nie ma się co powtarzać, w pełni potwierdził, że absolutnie zasłużenie otrzymał nagrodę MVP - zwłaszcza gdy na 7 sekund przed końcem pierwszej połowy dał znać coachowi Caldwellowi, że chcę podjąć jeszcze jedną próbę zdobycia 7 punktów zamiast 3 i oczywiście je zdobył.

Na wyróżnienie zasługuje cała defensywa Colts na czele z Garym Bracketem, który nie specjalne jak na linebackera warunki fizyczne nadrabia wielki sercem do gry.

Minnesota Vikings - Dallas Cowboys 34-3

Dziwnie potoczyły się losy tego spotkania, zwłaszcza biorąc pod uwagę początkowy okres gry.

To Cowboys dominowali, defensywa Vikes nie mogła zatrzymać Tonyego Romo, po drugiej stronie Favre nie mógł zaliczyć 1st down.

Jednak wszystko odmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po fenomenalnym podaniu faceta, który urodził się w latach 60-tych, po którym Sidney Rice zanotował 47 jardowy TD.

Od tego momentu Vikings mieli już górki, a Cowboys zmierzali dokładnie w odwrotnym kierunku.

Szaleć zaczęła D-line Vikings, której najlepszym ogniwem był najmniej utytułowany z tej czwórki Ray Edwards, a która to linia zamieniła dalszą część wieczoru w koszmar dla quarterbacka Cowboys.

Sidney Rice, dla którego z pewnością był to mecz życia, zanotował jeszcze dwa TD, a kolejny dorzucił już w trakcie "garbage time" Vishante Shiancoe, co strasznie rozzłościło linebackera Cowboys Keitha Brookinga, który i w trakcie samego spotkania jak i po jego zakończeniu zarzucił Vikes brak klasy (w NFL panuje niepisana zasada, że nie podbija się wyniku gdy losy spotkania są już rozstrzygnięte) a także postraszył ich że spotkają się za rok.

Favre zanotował 4 TD i brakuje mu tylko jeszcze jednego zwycięstwa do wielkiego powrotu do Super Bowl.

Brett wyglądał na mocno wzruszonego po spotkaniu, widać, że mimo tego, że już niczego nikomu nie musi udowadniać, chciałby utrzeć nosa tym wszystkim, dla których od dwóch lat stał się pośmiewiskiem i powodem do żartów o jego odejściu i powrotach z emerytury.

San Diego Chargers - New York Jets 14-17

Pisałem przed tym meczem, że każdy sezon ma swoją rewelację i ona nie kończy się na divisional round (pisałem też, że na Chargers skończy się sen Jets - ale jak ktoś napisał w komentarzu przed obstrawianiem meczów playoffs można równie dobrze rzucać kostką, albo monetą, więc moje typy należy brać z przymrużeniem oka).

Dwa sezony temu taką rewelacją byli NY Giants, rok temu Arizona Cardinals.

W tym roku są Jets i trzeba przyznać, że są niesamowici. Ich trener jeszcze przed rozpoczęciem playoffów nazwał Jets głównym faworytem, później sami zawodnicy nazwali się Bad Boysami NFL (czyli takimi Detroit Pistons) i póki co nikomu nie udało się sprowadzić tego "odrzutowca" na ziemię.

Jets rzeczywiście grają "brzydki football", niektórzy eksperci określają go mianem "old school": ich pozbawiona fajerwerków gra opiera się na twardej defensywie i bardzo solidnej, konsekwentnej grze biegowej (w sumie to tak jak Ravens, ale jednak ekipie z Baltimore czegoś brakuje - może Rexa Ryana, który zanim został trenerem Jets pracował właśnie w ich sztabie trenerskim).

Fenomenem, który nie wiem jakim cudem nie został Defensywnym Zawodnikiem Sezonu (nie wiem może za mało oglądałem spotkań Packers?) jest Darrelle Revis, który może z czystym sumieniem spojrzeć w oczy każdemu receiverowi w NFL i oznajmić mu przed rozpoczęciem spotkania, w stylu chyba o ile pamięć mnie nie myli Dennisa Rodmana, że : "właśnie postanowiłem kolego , że g...o sobie dzisiaj pograsz".

Fenomenem jest również coach Rex Ryan, który poza tym, że bawi nas barwnymi wypowiedziami, pokazał również że ma "cojones", gdy na 1:09 przed końcem spotkania przy 3 punktowej przewadze nie zdecydował się na punt i zostawienie minuty Riversowi na przeprowadzenie akcji i postanowił zagrać 4&1. Akcja biegowa zakończyła się powodzeniem i to Jets niespodziewanie zagrają w finale konferencji AFC.


Kopiowanie jakichkolwiek tekstów lub materiałów ze strony bez zgody administratorów jest zabronione
UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.4' for table 'nfl24_settings'UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.4' for table 'nfl24_settings'