UPDATE command denied to user 'nflzosnsstrona'@'10.14.20.141' for table 'nfl24_settings' NFL 24 - Twoje centrum informacji o lidze NFL i Futbolu Amerykańskim P1F: Nowy start
Dodane przez Pedro dnia Kwiecień 05 2010 10:20:15
Po pierwsze kilka słów najprościej rzecz ujmując wyjaśnienia. Przede wszystkim chciałbym serdecznie przeprosić wszystkich czytelników za swoją nieobecność. Nie wynikała bynajmniej z braku chęci, czy lenistwa. Raczej problemów technicznych, na które niestety nie miałem wpływu. W chwili obecnej wszystko jest już sprawne tym samym wracam do pisania.

Tyle tylko, że już nie 60 Minut. Nazwa musiała ulec zmianie po tym jak okazało się, że istnieje już znany program informacyjny o identycznej nazwie. Być może szczegóły, niemniej jednak nie chcąc zostać posądzony o naruszanie praw autorskich, lub coś w ten deseń. Postanowiłem po prostu zmienić nazwę. Od dzisiaj w każdy poniedziałek (nie licząc kolejnych nieoczekiwanych sytuacji) będziecie wiec mogli poczytać Po Pierwsze Football. Zmianie uległa forma, ale i treść nie została pozostawiona samej sobie. Choćby z uwagi na fakt, że postaram się raz na jakiś czas pisać nie tylko o tym co w NFL, ale także NCAA, a być może także PLFA. Wszystko w zależności od tego, czy znajdzie się odpowiedni temat, który mógłbym poruszyć w tym swoim skromnym kącie.

Mimo wszystko nadal zachęcam wszystkich do pisania, komentowania i oceniania - Pedro@nfl24.pl.
Pamiętajcie, że to macie ogromny wpływ na to co ostatecznie pojawi się w moich artykułach.

***


Tak naprawdę robi mi się przykro ilekroć uświadamiam sobie ten fakt. Niestety nadal trwa offseason. Co oczywiste czasem zdarzają się wyjątkowo oszałamiające transfery. Niemniej jednak przeważnie jest to dłużący się czas wypełniony nudą i czekaniem na 'pierwszy gwizdek'. Nawet gdyby ten miał oznaczać rozpoczęcie meczy przedsezonowych. Mimo wszystko nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Warto więc rzucić okiem na to co mamy póki co. Poniżej znajdziecie moją opinię na temat tego jak zmieniają się zasady naszego ukochanego sportu. Zwłaszcza, że w ciągu ostatnich dwóch lat zmieniło się wiele.

Przede wszystkim zmiany, które dotyczą dogrywek w fazie play-off. Właśnie te ostatnio wzbudziły najwięcej zainteresowania, rozpoczęły zażarte dyskusje i zmusiły trenerów do innego spojrzenia na zbliżające się rozgrywki. Dla osób, którym zdarzyło się przespać pojawiające się wszędzie informacje. Od nadchodzącego sezonu by wygrać mecz poza czasem regulaminowym, nie wystarczy już kopnięcie. Nie będę wchodził w szczegóły, bo i nie tego ma dotyczyć mój artykuł. Generalnie dyskusja na ten temat trwa już od kilku dobrych lat. Swe apogeum osiągając według mnie przed rokiem kiedy to po rewelacyjnym returnie Darrena Sprolesa. MVP - czyli nikt inny a Peyton Manning - nie mógł wejść nawet na boisko. W minionym sezonie podobny los spotkał innego legendarnego Quarterbacka - Bretta Favre. Mimo wszystko Vikings, którzy polegli w tym meczu z New Orleans Saints, nie poparli nowej formuły. Tym trudniej zrozumieć taką decyzję.

W zasadzie trudno mi zdecydować, dlaczego ostatecznie ta zmiana dotknęła tylko meczy odbywających się po zakończeniu rozgrywek regularnych. Dlatego też rzuciłem okiem na to jak wyglądały tego typu sytuacje w trakcie ostatnich kilku lat. Zacząłem od tego co aktualne, czyli innego spotkania rozstrzygniętego w OT. Mecz Green Bay Packers - Arizona Cardinals. O dziwo nie wygrała tam drużyna, która wygrała rzut monetą (Packers). Dzięki fenomenalnej akcji Carlosa Dansby obrona zdobyła przyłożenie, pozbawiając rywali szans na mistrzowski tytuł. W 2007 roku jedyna dogrywka miała miejsce podczas meczu Giants - Packers, gdzie faktycznie wszystko rozstrzygnęło kopnięcie. Podobna sytuacja miała miejsce w 2006 roku w starciu Seahawks - Bears. Tylko dlaczego o tym wspominam? Choćby dlatego, że zwycięskie ekipy z tych meczy dotarły aż do Super Bowl, ale to szczegół. Znacznie ważniejszy jest w tym wypadku fakt, że to pokonani posiadali piłkę kiedy rozpoczęła się dogrywka.
Innymi słowy zasady uległy zmianom by przeciwdziałać sytuacji, która na przestrzeni czterech sezonów miała miejsce tylko jeden jedyny raz.

Zostawmy jednak to co mimo wszystko mniej istotne i zastanówmy się nad zmianami, które wprowadza się praktycznie co rok by przeciwdziałać zagraniom zagrażającym zdrowiu zawodników. Oczywiście jak najbardziej popieram wszystko to co dotyczy zakazu używania głowy do powalania innych. Podobna sytuacja ma miejsce przy akcjach, które wiążą się ze stratą przez kogoś kasku (gra zostaje wznowiona w miejscu, w którym ten spadł na boisko). Problem blokowania przez graczy ofensywnych zawodników odwróconych do siebie plecami (gdzie prym wiódł oczywiście Hines Ward z Pittsburgh Steelers) również został rozwiązany. Tym na czym ja osobiście chcę się skupić jest zmiana wywołana kontuzją Toma Brady, który został wyłączony z rozgrywek na cały sezon po kontuzji kolana, której nabawił się w meczu z Kansas City Chiefs. Wiadomo kogoś mojego pokroju - fana, fakt ten bolał z uwagi na brak szans obejrzenia jednego z najlepszych rozgrywających w akcji. Z drugiej strony cieszył jako kibica ekipy z tej samej konferencji. Jako natomiast studenta marketingu i public relations strata całej ligi idąca w miliony dolarów, przyprawiała o zawroty głowy. Bilety, koszulki, reklama, wszystko to cierpi kiedy jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy znajduje się poza boiskiem. Nie muszę więc pisać, że cieszyłem się kiedy usłyszałem o zmianie zasad. Zgodnie z którymi atakowanie nóg rozgrywających jest zabronione. Potem zobaczyłem coś co mnie zmroziło i zwątpiłem.

Mowa tu oczywiście o meczu New Orleans Saints - Minnesota Vikings. Kiedy to 40 letni Brett Favre otrzymał chyba najbardziej brutalnego sacka jakiego zdarzyło mi się widzieć. Mowa dokładnie o tym samym, który widać na zdjęciu z lewej strony. O tym, po którym wylądował poza linią boczną ze stopą przypominającą raczej ogromny siniak. Jednocześnie jest to ta sama akcja, która nie zakończyła się gwizdkiem. Dlaczego? Bo i podobne przewinienie odgwizdano przed chwilą. W porządku, ale facemask, pass interference, czy inny błąd wiąże się z karą niezależnie od tego ile razy pojawia się w meczu, prawda? Naprawdę dziwne, że ludzkie zdrowie nie jest traktowane z tak dużą skrupulatnością. Dlaczego w ogóle o tym piszę? Głównym powodem jest fakt, że zamiast wprowadzać zmianę za zmianą, czasem lepiej skupić się na tym jak w rzeczywistości przebiega ich egzekwowanie.

***


Dalej trzymamy się tego co w offseason. Konkretnie zajmę się czymś, co regularnie powraca na czołowe miejsca w praktycznie każdym serwisie traktującym o NFL. Chodzi mi o nic innego a „dramat” związany z sytuacją Eagles, a konkretnie ich rozgrywających. W rzeczywistości chodzi mi o jednego, niestety nie da się opisać całej sytuacji bez wspominania o reszcie, więc tym też się „oberwie”. Mimo wszystko nie będzie to kopia tego, co mogliście już przeczytać w mojej kolumnie, bowiem w centrum nie znajdzie się Michael Vick. Jego miejsce zajmie Donovan McNabb. Bardzo ciekawy zawodnik, tym bardziej, że wielu ma ogromne problemy z uznaniem jego niebywałego talentu. Co też często prowadzi do ciekawych dyskusji. No ale wracając do tematu.

Pierwszą sprawą, na którą warto zwrócić uwagę jest sama sytuacja w Eagles. Mimo wszystko ekipa z Pensylwanii ma ostatnimi czasy tendencje do odmładzania składu. Z jednej strony wielki plus za odwagę w pozbywaniu się nawet wielkich gwiazd kiedy te zdecydowanie obniżają loty. Mimo wszystko istnieje cała masa ekip, które cierpią przez trzymanie się bardziej koleżeństwa, niż biznesu i wyników. Bynajmniej nie są to działania niezaplanowane, weterani zostają bowiem szybko zastąpieni przez młodych i utalentowanych graczy. Choć wiadomo, że pewnych dziur nie sposób załatać. Bo trudno sobie wyobrazić by ktokolwiek miał spełniać taką samą rolę w ofensywie Eagles jak Brian Westbrook. Ten niesamowity zawodnik (w mojej opinii najbardziej uniwersalny w całym NFL przez ostatnich przynajmniej 5 sezonów) pełnił nie tylko rolę podstawowego biegacza. Prócz tego blokował niczym zawodnik linii ofensywnej i przede wszystkim łapał rzucane w jego stronę piłki. Być może niewielu z was zdaje sobie z tego sprawę, ale z okresu wspólnej gry z McNabbem to właśnie do byłego RB Orłów należą rekordy jeśli chodzi o liczbę odebranych podań, przyłożeń i zdobytych jardów (wszystkie statystyki nie dotyczą oczywiście akcji biegowych). Nie da się też zastąpić niesamowitych umiejętności przywódczych Briana Dawkinsa. W Eagles nie gra już też uważany swego czasu za najlepszy duet CB w lidze (Lito Sheppard i Sheldon Brown). Zmiany dotyczą też rzecz jasna linii ofensywnej i całej grupy skrzydłowych. W tym również L.J. Smitha Tight Enda, który był jednym z ulubionych celi McNabba. Mimo wszystko akurat te formacje w mojej opinii są znacznie lepsze niż jeszcze przed kilkoma laty. Szczególnie że ich głównym atutem jest młodość, a to otwiera całkowicie nowe możliwości.



Co zatem z pozycją rozgrywającego? Czy podobnie jak cała reszta ulegnie zmianie, czy wręcz przeciwnie - jako jedyna będzie zostawiona w spokoju? Tak naprawdę trudno stwierdzić i wybrać jeden właściwy scenariusz. Eagles mogą pochwalić się w tej chwili najlepszą grupą QB w całej lidze i w tej kwestii raczej nie ma się co spierać. Doświadczony Donovan McNabb, "wyjątkowy" Michael Vick i młody Kevin Kolb. To właśnie ten ostatni ma być przyszłością drużyny. Pytanie tylko czy jest już gotowy by wyjść z cienia McNabba, który wbrew temu co sądzi o nim większość fanów NFL, posiada niesamowity talent. Generalnie trudno dziwić się, że szczególnie kibice Eagles mają mu wiele za złe. Zbyt wiele porażek w późnych fazach play-off, prawdopodobnie zbyt luźne nastawienie i nietypowy styl gry. Prawdę powiedziawszy nie wiem czy nawet Super Bowl poprawiłby nastroje w Mieście Braterskiej Miłości. Nadal mowa tu jednak o zawodniku, który jeśli chodzi o bilans plasuje się tuż za Tomem Brady, Peytonem Manningiem i Brettem Favre. W towarzystwie tych panów znajduje się również przy analizie zdobytych jardów i liczby przyłożeń. Co więcej to właśnie do niego należy najmniejszy współczynnik przechwytów (wszystkie statystyki dotyczą ostatniej dekady). Nadal z takim uporem odmawia mu się jednak pozycji w gronie najlepszych rozgrywających. Tym bardziej, że praktycznie przez całą karierę nie miał do dyspozycji utalentowanych skrzydłowych. Praktycznie, bo obecnie może pochwalić się niesamowitą grupą, choć nadal młodą i wymagającą ukształtowania. No i nie można zapomnieć, że swego czasu grał w jednej drużynie z Terrelem Owensem. Jakkolwiek nie krytykować jego nastawienia, nadal jest jednym z najbardziej produktywnych zawodników na swojej pozycji w historii NFL. Efekt był wprost przerażający 20 przyłożeń w ciągu zaledwie 2 sezonów. Nic ciekawego? Może lepiej wygląda fakt, że Owens rozegrał tylko 21 meczy w barwach Eagles.

Trudno stwierdzić co tak naprawdę czeka tego niesamowitego zawodnika. Ostatnimi czasy słychać sporo na temat jego przejścia do Oakland Raiders, w grze nadal są też St. Louis Rams (o ile oczywiście nie zdecydują się wybrać w drafcie Sama Bradforda lub innego quarterbacka), Buffalo Bills, Jacksonville Jaguars i Washington Redskins. Ostatnia pozycja to raczej moja prywatna opinia. Doprawdy powtórka sytuacji takiego zawodnika jak Sonny Jurgensen, to byłoby coś naprawdę ciekawego. Wszystko zależy jednak od tego czy Eagles są faktycznie gotowi pożegnać najlepszego QB w swojej historii.

***


Trzymając się jednak dwóch tradycji ze starych dobrych czasów (jak to brzmi ...). Po pierwsze napiszę jeszcze o czymś co ma związek z draftem i jednocześnie nadal podzielę wszystko na cztery części. Co prawda nie będzie to regułą, ale ten jeden raz mogę sobie na to pozwolić.

Nie ma co się oszukiwać, wymagania rosną, wraz z nimi kontrakty. Z jednej strony wszyscy się cieszą (może oprócz właścicieli klubów), z drugiej mówimy tu o ludziach, którzy w zamyśle nadal jeszcze mają się uczyć. Do tego zawodnicy z NCAA zostają wrzuceni w otoczenie graczy szybszych, silniejszych, mądrzejszych i dysponujących znacznie lepszą techniką. Bez wątpienia musi być im trudno się odnaleźć. Zwłaszcza jeśli zostali wybrani w pierwszej rundzie i oczekiwania wobec nich są ogromne. Pierwszy sezon może zniszczyć całą karierę, co prawda może też okazać się dla niej zbawienny, ale to już dużo rzadsza sytuacja. Pewnie od razu wielu z was myśli o rozgrywających, bo to faktycznie pierwsza pozycja, która pojawia się w przypadku takich dyskusji. Ja jednak chciałbym napisać co nieco o wide outach i cornerach, którzy jako pierwszoroczniacy nie mogą cieszyć się tak dużym zainteresowaniem jak wspomniani wcześniej koledzy. Mimo wszystko tu również wymagania są ogromne, szczególnie że playbook z NCAA i NFL dzieli kilkaset stron zagrań, które rzecz jasna trzeba przyswoić. Tu jednak nie ma szans na poprawianie błędów. Jedno niezablokowane, czy wypuszczone podanie może zdecydować o być albo nie być. Jest naprawdę mało miejsce na niepowodzenie.

Najlepiej analizować to na przykładzie poprzednio wybranych w drafcie zawodnikach. Pierwsza runda w 2009 liczyła pięciu skrzydłowych i dwóch cornerów. Nie można mówić o wielkich rewolucjach tak na jednej, jak i drugiej pozycji. Jedynie Percy Harvin i Hakeem Nicks pokazali przyzwoitą formę. Nawet dwójka najlepszych: Darrius Heyward-Bey i Michael Crabtree nie wypadła oszałamiająco. Jeremy Maclin choć statystycznie całkiem niezły, to cieszył się raczej ze zbyt dużej uwagi poświęcanej jego kolegom i świetnego (patrz wyżej) rozgrywającego. Mimo wszystko aż nazbyt często zdarzało mu się popełniać rażące błędy, by stawiać go w czołówce. Z drugiej strony Harvin wykorzystał swoje umiejętności do zdobywania jardów po przejęciu piłki, które posiada jeszcze z czasów gry jako running back. Mimo wszystko wybił się i tak dzięki special teams. Hakeem Nicks i Kenny Britt funkcjonowali za to jako zagrożenie w dalszych częściach pola. Bardziej wykorzystując swą szybkość niż znajomość zagrywek.

Dla cornera sprawa jest tym trudniejsza. Ponieważ ci panowie muszą prócz wiedzy dotyczącej poszczególnych ustawień, posiadać również to coś, co wielu określa jako „czytanie gry”. Zdolność dostosowania się do sytuacji na boisku i funkcjonowania w oparciu o te informacje to rzecz wymagająca doświadczenia. Tego natomiast zwyczajnie nie mają. Nieco łatwiej o to w przypadku dobrze rozpisanej i działającej obrony strefowej. Mimo wszystko indywidualne krycie profesjonalnych zawodników to rzecz wymagająca na tym etapie niebywałych umiejętności. Jak ma się to natomiast na przykładzie dwóch wybranych w pierwszej rundzie draftu z 2009 roku? Jeden ma to szczęście, że w pierwszym sezonie zdobył tytuł mistrzowski, mimo wszystko nie można powiedzieć by to właśnie jego gra doprowadziła Świętych na sam szczyt. Saints nie słyną z fenomenalnej defensywy, mimo wszystko średnia 13.7 jardów przy podaniach kiedy Malcolm Jenkins znajdował się na boisku to nie najlepszy wynik. Z drugiej strony Vontae Davis okazał się być rewelacyjnym nabytkiem dla Miami Dolphins. Głównie dzięki świetnym warunkom fizycznym i poświęceniu w grze czy to przeciwko podaniu, czy akcjom biegowym. Porównując obu panów w podanej wcześniej statystyce: kiedy Davis znajdował się na boisku, rywale zdolni byli zdobyć jedynie 7.3 jarda. Nie można powiedzieć by któraś z drużyn dominowała w obronie, więc te liczby są chyba wystarczająco wymowne. Do tego gracz z Florydy przechwycił 4 piłki (o 3 więcej niż Jenkins).

To jednak było, a co będzie? Tegoroczna grupa DB jest podobna do zeszłorocznej składającej się ze skrzydłowych. Innymi słowy prawdziwa rewelacja. Być może nie będzie tak wielu nazwisk jeśli o te dwie pozycje chodzi w pierwszej rundzie. Mimo wszystko nie będzie to jednak wywołane tyle brakiem talentu, co raczej jego dostatkiem pośród innych graczy. Innymi słowy między 1 i 32 numerem powinny pojawić się według mnie takie nazwiska:
WR: Dez Bryant i Golden Tate.
CB: Joe Haden, Kyle Wilson i Devin McCourty.

Które z tych nazwisk będą należeć do kogoś, kto ostatecznie będzie mógł cieszyć się jakimś sukcesem w trakcie swojego pierwszego sezonu? Gdybym miał zdecydować się na jedną osobę, byłby nią Golden Tate z Notre Dame. Wynika to głównie z faktu, że jest bardzo podobny do wspominanego już Percy Harvina. Zbudowany jak RB, szybki, o świetnych dłoniach i zdolności do zdobywania jardów po przejęciu piłki, innymi słowy idealny Slot Receiver. Szanse Goldena rosną tym bardziej, że jego nazwisko może pojawić się w drugiej części stawki, a to oznacza dobrą drużynę, w której będzie mógł osiągnąć sukces już na początku. Być może też funkcjonowanie w towarzystwie jakiegoś utalentowanego skrzydłowego, który skutecznie odciągnie od niego uwagę. Wielu może oburzyć fakt, że nie wytypowałem tu „najlepszego” CB z draftu - Hadena. Mimo wszystko zwyczajnie nie wróżę mu fenomenalnego startu.

Co oczywiste jestem otwarty na dyskusję, gdyby ktoś miał w tym wypadku odmienne zdanie.

Piotrek Kuśnierzowski