19 wrz 2016, o 13:12
Teraz trochę na spokojnie o meczu Pats - Fins.
Do kontuzji JG Pats grali po prostu poezję, Fins nie istniało i w obronie i w ataku. Praktycznie przez I kwartę i odrobinę II JG rozklepał całą obronę Fins grą podaniami jak kotleta mielonego ( ponad 200 jardów górą oraz 3 TD ). Po kontuzji i zehściu z boiska wszedł na zmianę Jacoby Brissett i NE zaczeło trochę wyglądać jak dziecko we mgle. O dziwo przestała grać również defensywa, która pozwoliła Parkerowi i Landry'emu na zbyt wiele. Widać było, że Brissett nie trenował z pierwszym zespołem i całe jego kierowanie gra polegało na screen passach oraz nieustannym eksploatowaniu Blounta. Do przerwy 31-3 dla Pats, a niewiele brakowało, by to Fins przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jeśli nawet Gostkowski nie trafia z bliskiej odległości, to nie wróży to nic dobrego. Na szczęście mecz skończył się wygraną Pats i liczy się bilans 2-0.
Co dalej? Pats czeka konfrontacja z Texans i to już w nocy z czwartku na piatek. Już wiadomo, że JG nie zagra ( mówi się, że powinien być gotowy na Bills ). Tak więc zostaje gra z Brissettem w roli głównej. Jeśli bedzie to wyglądało tak jak w II połowie z Fins, to na pewno Pats nic nie ugrają. NIe mniej jednak wierzę w jakiś magic trick ze strony BB, który odpowiednio ustawi Brissetta, a także grę defensywy, która w wydatny sposób będzie musiała wspomóc młodego QB.
" Talent sets the floor, character sets the ceiling " - Bill Belichick.