Pierre napisał(a):Tutaj bardzo dużo odgrywa kwestia środowiskowa. Dla większości czarnych chłopaków (latynosów z resztą też) sport to często jedyna szansa na wyrwanie się z biedy. Ale nawet jeżeli im się to uda to trzeba pamiętać że wielu spośród nich ma jakąś styczność z gangami, kolegów z dzieciństwa którzy dalej w nich działają.
To akurat nie dotyczy Hernandeza, który pochodził z normalnego domu i w złe towarzystwo wplątał się (a właściwie sam go szukał) po tym, jak zaczął karierę w NFL.
Michal29 napisał(a):Dokładnie - co nie zmienia faktu, że z podwójnego morderstwa został oczyszczony.
Sprawa rozbiła się o to, że nie udało się udowodnić kto strzelał, Hernandez czy Alexander Bradley, którzy wzajemnie zrzucali na siebie winę. Fakt, że strzały padły z samochodu Hernandeza, w którym byli razem, nie ulega wątpliwości. Prawnie został oczyszczony, ale czy faktycznie nie zabił nie wiadomo.
Ciekawe jest też to, że pod względem prawnym Hernandez umarł niewinny także od śmierci Lloyda (w Massachusetts złożenie apelacji oznacza uchylenie wyroku I instancji i uznanie go za niebyły), co może okazać się ważne w kontekście procesu cywilnego wytoczonego mu przez rodzinę Lloyda (karny wyrok skazujący rodzi automatyczną odpowiedzialność odszkodowawczą, brak takiego wyroku oznacza, że ława przysięgłych wyznaczona w procesie cywilnym będzie musiała osądzić czy Hernandez był winny morderstwa Lloyda).