Trzeba by tam być na boisku. Wszystko się układa, masz rywali na deskach i zaczynasz grać trochę bardziej zachowawczo. Jeden TD, coś tam nie wychodzi, ale oni tylko FG, onside kick ratujesz. Niby wszystko w miarę dobrze, ale pozwalasz w końcu na drugi TD, a do tego 2pt convertion po trick play (bardzo ważna ta zagrywka była w późniejszym czasie). Edelman łapiący zbitą piłkę, która przy troszkę innym kącie upadku mogła być nawet przechwytem. No cóż bywa, ale końcem końców masz te 8 punktów przewagi, na zegarze mało czasu, jesteś u nich w FG range i teraz chyba decydujący błąd i to szkoleniowców. Pewnie bali się i chcieli podciągnąć piłkę choćby 5 yardów żeby kicker miał naprawdę łatwo. Masz Ryana więc wybierasz podanie i dostajesz... sacka. Za daleko by kopać, więc grasz i... holding - katastrofa. A potem już nie było drużyny. Ciężko winić defensywę Atlanty. Utrzymali przez 43 minuty Bradyego bez TD. Końcówka to już doszły nerwy, ale też na pewno zmęczenie. O-line Pats pod koniec meczu była jak skała. Otaczali pocket ze wszystkich stron i dali tyle czas Tomowi. Wielki szacunek dla tego zawodnika, kto inny by się podniósł po takim przechwycie Alforda? Stawiam, że 49'ers z Bradym pokonaliby Ravens w końcówce SB kilka lat temu. Muszę obejrzeć ten mecz na spokojnie za jakiś czas. Warto też będzie poczytać co do powiedzenia mieli Ryan i Shanahan.
A jeszcze taka małą sprawa. Pats w finale z Bradym i Bielichickiem to pewne emocje. Na 7 SB praktycznie zawsze walka toczyła się do ostatniego posiadania. Wielki mecz, wielka organizacja Patriots i wielki żal za straconą szansą Falcons. Oni to mieli

PS. Panie i panowie, na koniec osobista dygresja. Obstawiajcie drużyny, którym nie kibicuję w SB. Dzisiaj byłem za Falcons, 2016 - Panthers, 2015 - Seahawks, 2014 - Broncos, 2013 - 49'ers. Słowem od 5 lat zawsze budzę się z niedosytem.