8 lut 2016, o 15:07
Kluczowe były jednak straty, spowodowane przez obronę Broncos, to prawda, ale jednak wina po stronie tych co mają piłkę. Fumble 4/3, dużo, poza tym FG Gano, który na pewno podcinał atmosferę, powrót Norwooda (dość szczęśliwy przyznacie), pierwszy obrońca Panthers myślał chyba, że był fair-catch bo już miał ręce na zawodniku i się wycofał. Ale mimo tego wszystkiego długo było 10-16 i ciągle Carolina była w grze. Ciekawe też, że te straty nie przekładały się na jakieś dramatyczne rozmiary ucieczki z wynikiem przez Denver. Niestety, każdy kolejny błąd podcinał psychikę Panthers. W zeszłym roku Wilson po 4 INT z dozą szczęścia przecież odwrócił wynik meczu. Statystycznie z yardami Cam nie wyglądał najgorzej, ale ognia, pewności w jego grze nie było. Może to tylko brak szczęścia? Bo czy to wczorajsze Denver to była lepsza drużyna niż w finale 2014 roku? Tam zaczęli fatalnie i się posypali. Tutaj przyzwoity początek i wystarczyło.
"Keep pounding!"